![]() |
|||||||||||||||||
Badając dowody na istnienie zjawisk paranormalnych
Jestem pewien, że każdy zgodzi się z tym, że prezentacja dowodu bywa czasami szyta bardzo grubymi nićmi. Każdy czasami musi jakoś przełknąć to, że wydawało mu się, że coś miał, lecz to, co miał, okazały się być tylko zwykłym pyłkiem lub czymś co określa się mianem matrixingu. Problem powstaje, gdy wątpliwej wartości dowodem interesuje się wiele grup, którzy przyjmują go jako ostateczny, nawet go nie badając lub nie wiedząc, jak go zbadać. Wydaje mi się, że każdy chciałby, aby jego dowód był dobry. Oczywiście są tacy, na których nie warto zwracać uwagi, którzy "badają" duchy dla samej tylko ekscytacji, a nie po to, żeby je zbadać. Zaprowadziło mnie to do stwierdzenia, że dzieje się tak w większości przypadków. Mimo wszystko, jeśli surfujesz po internecie, to zapewne natrafiasz na wiele stron, na których są pokazane dowody, które w większości są uznawane przez oglądających za sfałszowane. Jak większość z nas wie, jedynym sposobem poznania natury zjawiska paranormalnego jest eliminacja. Musisz wyeliminować wszystkie czynniki przyziemne, zanim stwierdzisz, że uchwyciłeś coś paranormalnego. My w The Northern Minnesota Paranormal Investigators jesteśmy dumni z tego, że prowadzimy twarde badania. Istotnie, wielu ludzi się na mnie wkurzyło, a to dlatego, że ich dowody, które oglądałem, nigdy wcześniej nie były badane, zanim nie dotarły do moich rąk. Ci ludzie "mieli przeczucia" co do fotografii, posiadali nagrania EVP lub filmy i nie używali prawdziwych metod badawczych, aby fachowo ocenić swój dowód. Może to brzmieć dziwnie, ale twardo opieramy się na swoich własnych dowodach, a nie na dowodach pochodzących od innych ludzi.
Poniżej chciałbym się podzieloć pewnymi wskazówkami z tymi, którzy nie analizują swojej pracy i odkładają ją. Postępuj według nich, obojętnie czy jesteś nowicjuszem czy dopiero zaczynasz badania, spodziewam się bowiem, iż owe wskazówki będą tobie pomocne. 1. Pozbądź się cyfrowego sprzętu. Używając go, w związku z tym że po wykonaniu zdjęć może dojść do manipulacji, nie możesz wyeliminować czynników przyziemnych. Prócz faktu, że nie ma w tym nic namacalnego, takiego materiału nie możesz zbadać. Używaj dobrego aparatu z filmem 35 mm, dzięki temu wyeliminujesz ze zdjęć 99% kurzu, który zwykle wychwytują cyfrowe aparaty. I jeszcze coś... czy wiesz, że aparaty fotograficzne nie są dopuszczane jako materiały dowodowe w sprawach sądowych, przynajmniej w USA? Jeśli nie są one uznawane za dowody, to czy serwatka mogłaby służyć jako zadowalający dowód na istnienie jakiegoś zjawiska paranormalnego? 2. Orby są bardzo trudne do znalezienia na zdjęciu i zbadania. Większość orbów utrwalanych na zdjęciach wykonanych cyfrowymi aparatami to kurz, wilgoć, pyłek, etc. Stanowią one aż 98% takich obiektów. Gdy sfotografujesz coś podobnego, używając cyfrowego aparatu, to po prostu taki obiekt zignoruj. Odkąd cyfrowe aparaty niejako wytwarzają orby, nie możesz stwierdzić, czy orb uchwycony na zdjęciu jest zjawiskiem paranormalnym. Gdy uchwycisz orba na filmie, to nie będzie on statyczny, nie będzie posiadał trzech wymiarów, nie będzie cieńki, wiotki i nigdy nie będzie posiadał otoczki. Jeśli orb będzie posiadał otoczkę, to wówczas jest to zwykły kurz i nie należy się nim zajmować. Obiekty wychwycone na video muszą wykazywać kierunek i/lub zmiany pzrsypieszenia i przeciwstawiać się ruchom powietrza w filmowanym miejscu. 3. Do robienia filmów kamerą wideo używaj trójnogu. Otrzymamy wideo, które pokaże całą filmowaną okolicę i będzie pozwalało powiększać i zbliżać się nawet do bardzo małych obiektów. Nawet jeśli uchwycisz coś aparatem fotograficznym, to ruch aparatu zniszczy dowód, ponieważ taki dowód zawsze może być rezultatem ruchu aparatu. Trójnóg przy kamerze pozwoli zauważyć, sfilmować i uchwycić dobry, mocny dowód.
4. Badając coś, kontroluj cały czas sytuację. Nie możesz biegać dookoła i klaskać i skakać, gdy złapiesz coś, co inni nazwą zjawiskiem paranormalnym. Jeśli nie znasz okoliczności otoczenia, to uchwycony przez Ciebie dowód nie będzie żadnym dowodem. Upewnij się, że badany przez Ciebie obszar jest zamknięty, i że nie kręcą się wokół inni ludzie. Musisz wiedzieć, czy ktoś czasem nie będzie przechodził w okolicy badanego miejsca. Wyeliminuj wszystkie ziemskie czynniki, zanim którykolwiek z nich się pojawi! 5. Nagrywając EVP, nigdy nie szepcz. Ciągle podczas pokazów słyszę o nagranych w ten sposób dowodach. Nigdy nie wiadomo, który z nich to prawdziwe EVP, a który to tylko nagrany szept. Jest to jedna z zasad naszej grupy badawczej. Wszystkim osobom badającym zjawisko EVP zawsze radzimy: "Nigdy nie szepcz". 6. Nie łam prawa, próbując dostać się do miejsca, które chcesz zbadać. ZAWSZE się upewniaj, że masz pozwolenie, aby tam wejść. Jeśli złamiesz prawo, to będzie to oznaczało tylko tyle, że nie jesteś odpowiedzialną i godną zaufania osobą. Jak mogę wtedy uwierzyć w to, co mówisz? Jeśli złamiesz prawo, prowadząc badania, to zmanipulujesz dowód, nie zastanawiając się nad tym, a wtedy obawiam się, że taki dowód nie będzie przedstawiał żadnej wartości. Wiem, że to nie wszystko. Spodziewam się jednak, iż te wskazówki okażą się pomocne. Sądzę, że dzięki wykorzystaniu tych wskazówek uda nam się przekonać nieco więcej sceptyków, że to, co robimy, wcale nie jest marnowaniem czasu i sił! Brian Leffler, Unexplained-Mysteries.com, 10 marzec 2007 Tłumaczenie: Ivellios Bliźniaczki Bobbie i Betty wiodły jednakowe życie, ich udziałem była też jednakowa śmierć. Nastąpiła w tej samej chwili, o północy, a oba świadectwa zgonu stwierdzały w identyczny sposób, że jej przyczyna nie została ustalona. Bliźniaczek nie zabiła żadna ze znanych dolegliwości fizycznych. Wydawało się jednak, że śmierć uderzyła od wewnątrz. Czyżby przywołały ją mocą swej woli? A może jedna z sióstr wywołała zgon obydwu? Już w chwili przyjścia sióstr na świat padł na nie cień śmierci. Bobbie i Betty urodziły się 19 sierpnia 1930 roku w Purlear, w Północnej Karolinie. Tego dnia urodziło się również trzecie dziecko, Billie, ale z trojaczków przeżyła jednak tylko dwójka. Bobbie i Betry chodziły do szkoły w identycznych strojach. W rym samym czasie przechodziły te same choroby wieku dziecięcego. Kupowały taki sam rodzaj cukierków. W rym samym czasie wycięto im migdałki, a gdy którąś z nich bolały zęby, druga także miała ból zębów. Kiedy ząb jednej z nich zepsuł się, tak że trzeba było go usunąć, u jej siostry zaczynał się psuć taki sam ząb, który również należało wyrwać. W piątej klasie, gdy bliźniaczki miały jedenaście lat, przetestowano je. Testy wykazały, że tożsamość fizyczna sióstr nie kończy się na zębach i migdałkach, lecz sięga znacznie głębszych sfer. Nierozerwalność ich życia znalazła odbicie także w jedności intelektualnej. W szkole miały identyczne lub prawie takie same oceny. Wydaje się, że mniej więcej w rym czasie zaczął rozwijać się między nimi nowy rodzaj układu. Choć dla obserwatorów z zewnątrz dziewczynki wciąż wydawały się nie do odróżnienia, ich rodzice i niektórzy nauczyciele zauważyli, że Bobbie zaczyna nieznacznie wyprzedzać Betry i zdobywać nad nią lekką przewagę, zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Być może, to właśnie wtedy siostry znalazły się w rozstrzygającym punkcie swego bliźniaczego życia. Inność Bobbie mogła odsunąć ją od Betry. Każda z dziewcząt mogła zacząć żyć pełniej na własny sposób, mogła wykształcić bardziej autentyczną indywidualność. Ale to nie nastąpiło. Przeciwnie, bliźniacze podobieństwo pogłębiało się coraz bardziej, z rym że Bobbie zaczęła zyskiwać dominację. W szkole średniej wciąż jeszcze były sobie bliskie i trzymały się razem. Obie należały do kółka chórzystek ze względu na swe nieprzeciętne zdolności muzyczne. Gdy jedna z nich zaczynała nucić jakąś melodię, druga potrafiła podjąć ton, ciągnąć takim samym głosem, nawet jeśli pozornie siostry znajdowały się poza zasięgiem słuchu. Eksperci śledczy, którzy mieli później przygnębiającą okazję zagłębić się w rycie dziewcząt, wykryli w nim układ wzrastającej dominacji Bobbie. W trzecim roku szkoły średniej bliźniaczki pełniły wyższe funkcje w samorządzie klasowym. Bobbie miała same piątki; Betry uzyskiwała same czwórki. W tajnej opinii nauczycieli na temat cech charakteru oceniano Bobbie jako bardziej niezawodni i pracowitą od Betty, choć większość nauczycieli uważała obydwie za sympatyczne i godne podziwu. Obie chodziły na lekcje gry na pianinie. Bobbie grała lepiej niż Betty. Przewyższała ją wzrostem o dwa i pół centymetra, ważyła też odrobinę więcej. W szkole średniej od czasu do czasu spotykała się z chłopcami. Betty zostawała w domu. Charakter pisma Bobbie wydoroślał w porównaniu z pismem Betty. Na podstawie kronik szkolnych i rozmów z ludźmi, którzy znali bliźniaczki, rysuje się wizerunek Bobbie coraz bardziej przywódczej i Betty coraz silniej podporządkowanej. Bobbie, na przykład, miała wzrok słabszy od Betty i musiała nosić okulary. Betty również zaczęła nosić okulary, choć ich nie potrzebowała. Kiedy zaś Bobbie przestała używać szkieł, Betty też przestała, równie nagle. Na pewnym etapie Betty pisała nawet swoje imię przez "ie" na końcu, żeby upodobnić je do imienia Bobbie. Chociaż nie zauważało się, aby między Bobbie i Betty istniało jakieś szczególne napięcie, to jednak po ukończeniu szkoły średniej Bobbie najwidoczniej usiłowała odejść i żyć na własną rękę. Zdobyła pracę w sklepie wielobranżowym, odległym o piętnaście kilometrów. Był to pierwszy jak dotąd przypadek wyjazdu którejś z bliźniaczek z Purlear, a jednocześnie pierwsze w ich życiu rozstanie. Po upływie mniej więcej roku Bobbie porzuciła pracę i siostry znowu stały się nierozłączne. Spotkały się na krótko w Purlear, a potem wyruszyły do Winston-Salem, gdzie wróciły do swego modelu równoległego życia. Znalazły pracę w tej samej fabryce papierosów, mieszkały w tej samej kamienicy i razem przyjeżdżały na weekendy do domu. Ani one same, ani ich krewni czy przyjaciele nie zdawali sobie sprawy, że w głębi ich bliźniaczych umysłów od dawna tykają psychiczne bomby zegarowe. Ten sam proces powielenia genów, który dał im w efekcie identyczne bóle zęba i oczy o szarobrązowym odcieniu, zapoczątkował w nich identyczny rodzaj szaleństwa. Wydaje się, że Bobbie pierwsza uległa jego atakowi. Po dwóch latach spędzonych w Winston-Salem wróciła do domu i zaczęła, jak określają to mieszkańcy Purlear, zachowywać się całkiem jak nie ona". Betty próbowała wytrzymać w Winston-Salem trochę dłużej, najwyraźniej walcząc o uzyskanie własnej, niezależnej tożsamości. Lecz i ona wróciła do Purlear, jakby przyciągnięta niewidzialnym magnesem. Po powrocie do domu bliźniaczki zaczęły żyć swoim własnym życiem, w dziwnym, oderwanym od rzeczywistości świecie. Kiedy ktoś przychodził, uciekały do innego pokoju. Były zamknięte w sobie, chorobliwie nieśmiałe, podejrzliwe i bojaźliwe. "Zupełnie nie mogły dać sobie rady ze sobą" - powiedział ich ojciec. I z przenikliwością kaznodziei z gór pastor Eller rozpoznał chorobę córek. Lekarze nazywają ją schizofrenią. Bobbie i Betty równolegle ulegały postępującej powoli i nieubłaganie chorobie. Coraz bardziej odrywały się od rzeczywistości, wycofując się wciąż dalej i dalej w głąb swych splątanych jaźni. W końcu rodzina umieściła siostry w stanowym szpitalu psychiatrycznym w Morganton, około siedemdziesięciu kilometrów od Purlear. Był styczeń 1961 roku. Blisko trzy miesiące później bliźniaczki opuściły szpital w jakby lepszym stanie zdrowia. Jednak znowu w niesamowity, równoległy sposób przeżyły nawrót choroby. Osokom, które znały je i kochały, wydawało się, że siostry mają dostęp do jakiegoś niezwykłego świata, w którym obie mogą znajdować wzajemną jedność. Nikomu poza nimi nie została dana wiedza o owym fantastycznym świecie. Kursowały między szpitalem a domem, czasami na długo pozostając w klinice. Wreszcie w styczniu 1962 roku zostały zwolnione. Przepisano im specjalne leki, które miały trzymywać w domu. Ale w ich fantastycznym świecie lekarstwa wyobrażały kajdany ściągające siostry z powrotem w rzeczywistość. Nie chciały ich przyjmować. W końcu nie potrafiły też nic zjeść, o ile nie zostały zmuszone siłą. 1 kwietnia 1962 roku straszliwie wychudzone i ledwie świadome istnienia realnego świata, bliźniaczki jeszcze raz znalazły się w klinice Broughton. Choroba psychiczna spustoszyła ich umysły w przerażająco podobny sposób. Lecz schemat dominacji Bobbie był wciąż aktualny: Bobbie jadła więcej niż Betty i dlatego była od niej mniej wychudzona. Psychiatrzy w Broughton dostrzegli ten schemat i doszli do wniosku, iż dominacja Bobbie nad Betty w jakiś niezrozumiały sposób pogłębia chorobę sióstr. Sądzili, że gdyby udało się odseparować je od siebie, zerwanie ogniwa łączącego bliźniaczki mogłoby pomóc przywrócić im zdrowie. Bobbie i Betty zostały więc rozdzielone. Bobbie umieszczono na oddziale 8, Betty na oddziale 12. Było to ich pierwsze fizyczne rozstanie, od momentu gdy kilka lat wcześniej choroba umysłowa zespoliła je w jedno. W nocy obie siostry dostały ataku katatonii. Ich ciała zesztywniały, obydwie zamarły w bezruchu. Obydwie niewidzącym wzrokiem patrzyły przed siebie w przestrzeń. Obydwie zagryzały dolną wargę. Nie mogły się widzieć - były przecież skutecznie odseparowane od siebie, znajdując się na różnych oddziałach. Jednak później, kiedy dyżurne pielęgniarki porównały swoje notatki, odkryto, iż zewnętrzne symptomy ataku były takie same. Bliźniaczkom podano środki uspokajające. Przynajmniej tym razem nie potraktowano ich jak bliźniąt: każdej podano inne lekarstwo, Bobbie w zastrzyku, Betry doustnie. Siostry uspokoiły się i poszły spać. Bobbie była sama w pokoju na oddziale 8, gdzie pielęgniarka obserwowała ją czujnie na wypadek ponownego ataku. Betty znajdowała się z innym pacjentem w sali na oddziale 12. Około godziny jedenastej w środę wieczorem Betty wstała z łóżka. Mówiła, że chce się napić wody. Pielęgniarka weszła do sali, uspokoiła ją i ułożyła z powrotem w łóżku. Po niedługim czasie sprawdziła, czy Betty śpi, oświetlając na chwilę jej twarz. Betty uchyliła powieki, po czym znowu zapadła w sen. Za pięć pierwsza w nocy ze środy na czwartek pielęgniarka dyżurująca na oddziale Bobbie poczuła, że coś się stało. Nie potrafiła wyjaśnić tego odczucia, ale coś przyciągnęło ją do łóżka chorej. Bobbie nie żyła. Zdając sobie sprawę z dziwnej więzi łączącej obie siostry, pielęgniarka natychmiast zadzwoniła na oddział 12 i poprosiła, żeby ktoś sprawdził, co dzieje się z Betty. Leżała martwa na podłodze. Prowadzący dochodzenie ustalili później, że bliźniaczki znaleziono leżące w tej samej pozycji, na tym samym boku, z nogami podciągniętymi w ten sam sposób. Samobójstwo wykluczono z wielu powodów. Szpitale psychiatryczne stosują pod tym względem niezwykle rygorystyczne środki ostrożności. W aktach tamtejszego szpitala zapisano wiele udaremnionych samobójstw. Poza tym odebranie sobie życia nie pasowało do schematu zachowań bliźniąt schizofreników. "Samobójstwo - stwierdził w swoim studium doktor Kaalimann - jest jednym z tych nielicznych aktów, które nie mają szans realizacji w życiu obojga bliźnia". Należało jednak ustalić przyczynę śmierci. Zadanie zlecono wybitnemu patologowi, doktorowi Johnowi C. Reece'owi, byłemu prezesowi Towarzystwa Patologicznego Północnej Karoliny i Stanowego Towarzystwa Medycznego. Po dokonaniu szczegółowej sekcji zwłok odkrył on, że wzajemne podobieństwo bliźniaczek rozciąga się też na ich organy wewnętrzne. Na przykład, mózgi obu kobiet były ukształtowane w niemal identyczny sposób. Opisując swoje poszukiwania przyczyny zgonów, doktor Reece po kolei zmuszony był wykluczyć każdą z wyobrażalnych przyczyn. - Nie wykryłem żadnych objawów obrażeń czy choroby, które mogłyby spowodować śmierć bliźniaczek - powiedział. W obydwu świadectwach zgonu rubrykę "Przyczyna śmierci" pozostawił nie wypełnioną. Następnym etapem było wysłanie narządów wewnętrznych sióstr do dokładniejszej analizy. Technicy laboratoryjni biura śledczego starali się wykryć nikłe ślady zatrucia lekami. Istniała, na przykład, pewna możliwość, że śmiertelną reakcję wywołały w organizmach sióstr środki uspokajające. Ale środki te były dobrze znanymi, przetestowanymi farmaceutykami, a nawet gdyby przyjąć naciąganą hipotezę, że bliźniaczki uległy działaniu dwóch różnych leków w tej samej chwili, reakcje śmiertelne ujawniłyby się krańcowo odmiennie w narządach wewnętrznych. Podobnie jak doktor Reece, pracownicy laboratorium nie potrafili wyjaśnić przyczyny śmierci. Narządy wewnętrzne zmarłych wysłano zatem do należącego do FBI najlepiej wyposażonego laboratorium śledczego świata. Problem przerósł również i tamtejszych naukowców. Można tylko jeszcze rozważyć teorię, której żaden naukowiec nie chciałby podjąć. Może zdarzyło się, że w owym fantastycznym świecie, w którym spędziły ostatnie lata życia, Bobbie i Betty odkryły moc, która pozwalała im przywołać śmierć samy tylko siłą woli. Ale w jaki sposób udało im się wyzwolić tę moc równocześnie? Odpowiedź może tkwić w dominacji Bobbie nad siostrą. Możliwe, że dominacja ta stała się obezwładniająca w stopniu, który okazał się fatalny. Doktor Reece, szukając odpowiedzi poza stołem sekcyjnym, zasięgnął opinii lekarza, który leczył rodzinę bliźniaczek. Stary wiejski doktor powiedział o swoich udręczonych pacjentkach: - Były jak dwoje ludzi o jednym mózgu. A ten mózg należał do Bobbie. Thomas de Jean Fragment książki Księga tajemnic i rzeczy niezwykłych, Pandora, Łódź 1991 Cieniści ludzie ![]() Czy cieniści ludzie są źli? Skłaniam się ku stwierdzeniu, że tak, szczególnie z powodu negatywnej atmosfery, jaką wokół siebie tworzą. Jednakże dokumentacja negatywnych wydarzeń wywołanych przez cienistych ludzi jest dość skromna. Tak naprawdę w większości przypadków nawiedzeń zjawy pojawiają się stopniowo lub znikają, gdy tylko zostaną zauważone. Cieniści ludzie wydają się nie wypowiadać żadnych słów ani też nie zbliżają się do świadka, za to stoją przy wejściach i w kątach pomieszczeń.
Niektórzy mówią, że cieniści ludzie są obcymi lub istotami przemieszczającymi się w czasie. Jest to interesująca teoria, ponieważ sugeruje ona, że te byty nie tylko istnieją, ale też są częstymi gośćmi w naszym życiu. Dlaczego tak bardzo się przy nas kręcą? Czy jesteśmy przez nich badani? Czy to dlatego jest tak dużo relacji o "uczuciu zła" pochodzącym od tych stworzeń? Tym, co czyni cienistych ludzi zjawiskiem interesującym, jest zgodność obserwacji. Obojętnie, czy obserwacji dokona starsza osoba czy dziecko, lub ktokolwiek inny, świadkowie zawsze widzą to samo. Relacje ludzi mieszkających na przeciwnych końcach świata i ich wspomnienia są do siebie uderzająco podobne. Jakkolwiek cieniści ludzie stanowią regularny element życia wielu osób. Shaan Russell, Unexplained-Mysteries.com Tłumaczenie: Ivellios Duplikat w rodzinie ![]() Osoba mająca syndrom Capgrasac cierpi na złudzenie, że jeden lub więcej jego bliskich przyjaciół lub członków rodziny zostało zastąpionych dokładnymi duplikatami. Osoby takie nie mogą się pozbyć tego uczucia pomimo pełnego zdrowia umysłowego. W takich przypadkach dotknięta osoba często wierzy, iż sama w całości lub części jest duplikatem. W przeciwieństwie do paranoi oczekiwanej w takim stanie, pacjenci nie potrafią sobie wytłumaczyć, dlaczego ktoś zastąpił ich ukochane osoby. Te dziwne zachowania w percepcji zostały nazwane syndromem Capgrasa od francuskiego psychiatry Jeana Marie Josepha Capgrasa, który opisał przypadek Pani M. w 1923 roku. Kobieta upierała się, że identycznie wyglądające osoby zajęły miejsce jej bliskich. Później jej złudzenie rozszerzyło się obejmując sąsiadów, przyjaciół i znajomych. Pani M. miała także wrażenie, że każdy duplikat regularnie zostaje zastąpiony kolejnym nowym. Ostatecznie sądziła ona, że miała ponad osiemdziesięciu mężów. Ludzie cierpiący na zespół Capgrasa mogą z czasem zwątpić we własną tożsamość np. po zobaczeniu swojego odbicia w lustrze. Pewien mężczyzna szczypał siebie w ramie widząc swoje odbicie w lustrze. Zastanawiał się wówczas czy odbicie widoczne w lustrze i on są tą samą osobą. Była również kobieta, która wpadała we wściekłą zazdrość za każdym razem gdy widziała swoje własne odbicie. Kobieta miała wrażenie, że nie ogląda siebie ale inną kobietę próbującą odbić jej męża. Przypadek był na tyle poważny, że jej mąż musiał pozakrywać w domu wszelkie przedmioty, które mogły odbijać twarz kobiety. Co ciekawe, kobieta nie miała takich dolegliwości gdy robiła sobie makijaż patrząc wówczas w małe kosmetyczne lusterko. Problemy nasilały się, gdy spoglądała w duże lustra, w których mogła obserwować całą swoją twarz. Kobieta została ostatecznie wyleczona z obsesji przez jej lekarza, który stopniowo podczas terapii wręczał kobiecie coraz większe lustra, tak iż ostatecznie paranoja ustąpiła gdy ta przeglądała się nawet w lustrze salonowym. W niektórych przypadkach, osoby chore na syndrom Capgrasa widzą duplikaty obiektów czy zwierząt zamiast duplikatów ludzi. Pewien doktor doniósł o pacjencie, który wierzył, że jego pudel został zastąpiony identycznie wyglądającym psem. Inny pacjent z kolei uważał, że nocą coś zamieniało jego buty i osobiste przedmioty na duplikaty. Złudzenie Capgrasa zawsze dotykało jednego ze zmysłów. Najbardziej popularnym był zmysł wzroku. Na przykład, osoba z łatwością rozpoznawała głos żony w telefonie, lecz widząc ją miała wrażenie, że to nie żona a szwagierka. Istniały również przypadki osób niewidomych, mających wrażenie, że głosy bliskich pochodzą od ich duplikatów. Podczas gdy nie znane są szczegóły dotyczące zespołu Capgrasa, uważa się, że jest on związany ze zmianami w mózgu, związanymi np. z epilepsją, traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa itp. Istnieje również zwiększone ryzyko zachorowania na schizofrenię u osób z syndromem Capgrasa. Co ciekawe, najwyższy współczynnik zachorowań na te uwarunkowanie występuje w Nowej Zelandii wśród Maorysów. Naukowcy próbowali powiązać syndrom Capgrasa z Prosopagnozją, uwarunkowaniem w którym ludzie nie są w stanie rozpoznać twarzy bliskich. Poprzez pomiar elektrycznego oporu skóry naukowcy mogli wykryć kiedy dana osoba doświadcza emocji. Pacjenci cierpiący na Prosopagnozję pokazują emocjonalną reakcję na znajome twarze, choć nie doświadczają uczucia ich znajomości. U pacjentów z Capgras nie było żadnej reakcji. Test ten potwierdził, że syndrom Capgrasa to choroba umysłowa, ponieważ centrum mózgu podświadomie zareagowałoby nawet przy osłabionej percepcji. Tłumaczenie: Eurycide, Paranormalne.pl źródło: damninteresting.com Jak wyjaśnić "Ciebie"? ![]() Żyjemy w świecie indywidualności, w którym nie istnieje nic wyżej postawionego od "ciebie". Nie ma Boga, nie ma szerszego wpływu, a wszystko poza Twoimi własnymi wartościami nie ma żadnego znaczenia. Chociaż doświadczenie mówi coś innego "Ty" jesteś zdefiniowany przez kulturę, do której należysz. Presje społeczne pomagają umodelować Twoją drogę przez życie. Nawet posiadana przez ciebie struktura genetyczna nie jest Twoja - jest amalgamatem struktur genetycznych Twoich rodziców. "Ty" nie jesteś tak indywidualny, jak ci się wydaje. I jestem pewien, że to sięga dużo głębiej. Jestem tego pewien dzięki badaniu zjawisk paranormalnych, w których umysł, który jest podstawą dla "Ciebie", może okazać się dużo bardziej adaptywny i "wspólny", niż obecnie sądzimy. Jakie rzeczy są niezbędne dla istnienia "Ciebie"? Dużą część "Ciebie" stanowią Twoje emocje. W dużej części definiują one Twój charakter, reakcje i ideały. Podczas gdy powody i bodźce powodujące ukazywanie emocji mogą być specyficzne dla "Ciebie", to jest tylko część historii. Obojętnie dlaczego istnieją poszczególne emocje, prostym faktem jest, że "emocje" mogą być zakodowane bardziej w "gatunku", niż w "Tobie". Miłość, nienawiść, smutek, radość i inne emocje nie zostały wymyślone przez "Ciebie", ale przez gatunek. One po prostu nie są Twoje. Osobowość posiada podobne problemy Carl Jung sformułował ideę zbiorowej nieświadomości zaludnionej przez "archetypy" wyrażone w mitologii. Teraz, gdy Ty dekonstruujesz ten rodzaj "archetypu", na końcu będziesz posiadał określone typy charakteru. Zawierają one dziecko, oszusta, mędrca, sędziego, bohatera, itd. One wszystkie tworzą różne fragmenty charakteru w umyśle każdego człowieka, od sędziego (sumienie) do oszusta - ten element "Ciebie" zmienia się od figlarza do złoczyńcy. Ich kolektyw sugeruje, że one nie pochodzą od "Ciebie". Duża część "Ciebie" znajduje się poza świadomym umysłem "Ty" wykonujesz pewne rzeczy w sposób, którego nie wymyśliłeś "Ty", ale Twój gatunek. Te impulsy nazywamy instynktem. Poza rozumieniem naukowym i poza "Tobą", jest to jednak duża część Ciebie. Tak więc, jak widzisz, "Ty" - na przykład te części "Ciebie", które są specyficzne dla "Ciebie" - w podstawowej formie właściwie nie istniejesz. Myślę, że najlepszym sposobem rozumowania "Ciebie" jest przyjęcie, że "Ty" nie jesteś swój. To, co nazywamy osobą, jest amalgamatem wpływów z zewnątrz. Jeśli ten amalgamat JEST specyficzny dla "Ciebie", to wtedy w końcowej analizie jesteś "Tobą". Ale to, jak stałeś się "Tobą", jest czymś dużo więcej, niż "Ty" sam. Dlaczego to jest takie ważne? Największy wpływ na Ciebie ma to, w jaki sposób Twoja kultura definiuje "Ciebie". A obecna kultura jest materialistyczna, ateistyczna i konsumpcyjna, wszystko to wymaga od "Ciebie" jedynie odnalezienia znaczenia w samym sobie. Powyższe znaczenie "Ciebie" oznacza w dzisiejszym świecie definitywne "nie". Powyższe sugeruje, że to nie prawda. Istnieje tylko dlatego, że powiedzieli Ci, że Ty naprawdę jesteś "Tobą". I gdy spojrzymy na indywidualność w ten bardziej komunalny, zintegrowany sposób, teorie o paranormalnym "wtargnięciu" w "Ciebie" zaczną nabierać sensu. Anthony North Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios Samospalenie ![]()
Poważne naukowe badania rozpoczęło zdarzenie z 1725 roku. Oberżysta Jean Millet został oskarżony o zamordowanie własnej żony. Ciało odnaleziono całkowicie spalone z wyjątkiem niewielkiej części. Przy tym przedmioty znajdujące się w pobliżu pozostały nienaruszone. Podłoga pod ofiarą była zwęglona. Są to charakterystyczne cechy tego rodzaju przypadków. Lekarzowi Le Cat'owi udało się przekonać sąd, iż samospalenie nastąpiło na skutek nadużycia alkoholu. Od tego czasu podobne zjawiska zaczęto wiązać z pijaństwem. Na skutek przesycenia wnętrzności alkoholem miał nastąpić wewnętrzny zapłon. Jednak hipoteza ta była jedynie bezskuteczną próbą wyjaśnienia paranormalnego zjawiska.4 kwietnia 1731 roku w Cesenie w pobliżu Werony uległa samospaleniu hrabina Cornelia Bandi. Rozsypała się w popiół w pobliżu własnego łóżka. Znaleziono tylko nogi, do połowy spaloną głowę i trochę mazistego popiołu. Ogień nie wyrządził innych szkód. Podłogę pokrywała maź, przypominająca czarny tłuszcz. Z parapetu ściekała gęsta, żółtawa i cuchnąca ciecz. Osad przywarł również do ścian i sufitu. Za przyczynę podano nacieranie się spirytusem kamforowym. Miało nastąpić jego zapalenie. Była to wskazówka na to, że hrabina nie stroniła od alkoholu. Zaczęto wiązać samospalenie z karą boską za nadużywanie napojów wyskokowych. Lekarze ostrzegali pijących przed przebywaniem w pobliżu otwartego ognia. Przyczyniło się to do powstania ludowych przesądów. Wpłynęło również pozytywnie na ówczesny ruch wstrzemięźliwości.19 lutego 1888 roku dr J. Mackenzie Booth, docent uniwersytetu Aberdeen, badał przypadek samospalenia sześćdziesięciopięcioletniego emerytowanego żołnierza. Widziano go jak wchodził na strych stajni z lampą i butelką wódki. Uważano to za typowy wypadek: pijak wywrócił się z lampą i wzniecił pożar. Po bliższym zbadaniu zmieniono jednak zdanie. Większość ciała stopiła się aż do kości. Podłoga uległa zwęgleniu a poszycie dachu popękało na skutek wysokiej temperatury. Mimo to siano, znajdujące się obok, nie zajęło się. Ze spokojnego wyrazu twarzy można wynieść, że ofiara nie walczyła z ogniem, gdyż śmierć dopadła go naprawdę nagle. Jedynym człowiekiem, który przeżył atak samozapalenia, był profesor matematyki James Hamilton z uniwersytetu Nashvill. 5 lipca 1835 stojąc przed własnym domem poczuł piekący ból w lewej nodze. Spostrzegł płomień długości kilku centymetrów, który wydobywał się z jego ciała. Uderzając w nogę próbował zgasić ogień, który nadal płonął z jednakową intensywnością. Jednak profesor, jako osoba posiadająca naukową wiedzę, odciął dopływ tlenu przykrywając ogień rękoma. Dzięki temu uniknął śmierci w płomieniach, której nie uniknęli inni ludzie ulegający samozapaleniu.
22 marca 1908 roku znaleziono szczątki Wilhelminy Dewar w jej własnym łóżku. Przy tym pościel pozostała nienaruszona (!), jak i inne przedmioty w pomieszczeniu. Margaret, siostra ofiary, musiała jednak zmienić swoje zeznania pod presją policji, sąsiadów i przyjaciół, którzy potraktowali ją jako alkoholiczkę. Zeznała, że znalazła siostrę poparzoną, lecz jeszcze żywą, i wprowadziła ją po schodach na piętro. Nikt dalej nie wnikał w sprawę. Jednak ciekawe jest w jaki sposób osoba poparzona zamieniła się w popiół we własnym łóżku, dodatkowo nie naruszając przedmiotów znajdujących się wokół...W nocy 1 lipca 1951 roku spłonęła wdowa Mary Hardy Reeser z St. Petersburga na Florydzie. Po ważącej 85 kilogramów kobiecie pozostały tylko: czaszka, stopa z pantoflem oraz wątroba z kością grzbietową. Szczątki znaleziono w osmalonym kręgu o średnicy ok. 120 cm. Poza nim nic nie było nawet nadpalone. Jednak gałka w drzwiach była nad ranem nagrzana. Dziwne jest, że czaszka skurczyła się na skutek działania wysokiej temperatury, zamiast się rozszerzyć lub rozpaść, jak to się dzieje "normalnie". Ponadto wystąpił całkowity brak zapachu spalenizny. Po roku śledztwa i bezskutecznych analiz okoliczności zajścia sprawę uznano za niewyjaśnioną. ![]()
Przykładowo na farmie Williama Hacklera (kwiecień 1941) wybuchło 28 pożarów niewiadomego pochodzenia. Wybuchały one w najbardziej dziwnych miejscach. Najpierw zapaliła się zachodnia część domu koło okna, następnie warstwa papieru pod materacem. Płonęły również: kalendarz ścienny, spodnie wiszące przy drzwiach, kołdra zapaliła się na oczach sąsiadów, którzy pomagali w gaszeniu, książka wewnątrz okładek, mimo iż one same pozostały nienaruszone. Miejscowa straż pożarna nie była w stanie opanować sytuacji. Wezwano posiłki z pobliskiej Elnory. Było wiele podobnych przypadków w różnych miejscach świata, których dalsze wymienianie nie wniesie niczego nowego. Przez cały czas rodzą się kolejne pytania. Jak dotąd nie uzyskano na nie zadowalającej odpowiedzi. Być może nie ulegamy wszyscy samospaleniu dzięki wrodzonej odporności. Niektórzy jej nie posiadają lub tracą i dlatego giną w płomieniach. Możliwe, że wiąże się to z siłami parapsychologicznymi niektórych ludzi. Podobnie jak telekineza czy telepatia, samozapalenie jest wywoływane przez nasze umysły. Przecież wykorzystujemy na co dzień zaledwie 10% naszego mózgu. Niepoznanie są inne nasze umiejętności. Być może posiadamy zdolności o jakich się nikomu nie śniło. Tekst: Weronika |
|
||||||||||||||||
![]() |